Non Omnis Moriar

Pożegnanie doc. Jerzego Ziołkowskiego, 4.04.2014

Jest nam niezwykle ciężko rozstać się z człowiekiem, którego życie i praca tak wiele wniosły w naszą codzienność. Przez 40 lat Jerzy był na Działdowskiej, wydaje się to niemożliwe, że nie ma go wśród nas.

Żył pośród nas wyjątkowy, a zarazem skromny Człowiek. Jego uśmiech i powszechnie znane poczucie humoru pozwalały znaleźć dobre wyjście z konfliktów i trudnych sytuacji. Wspierał nas wszystkich swoim ulubionym powiedzeniem MAJSTERSZTYK- słowo klucz- pochwała i uznanie dla nas wszystkich.

Był osobą niezmiernie ciepłą, uśmiechniętą, emanującą stoickim spokojem nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Zawsze elegancki, szarmancki, wyróżniał się tym w naszym sfeminizowanym świecie pediatrów. Ujmował nas  ogromną kulturą osobistą.

Zawsze pamiętał o naszych drobnych uroczystościach - imieninach, urodzinach, obdarowując nas symbolicznymi upominkami, głównie Jego ukochanymi książkami. Z rozrzewnieniem będziemy wspominać przepyszne kanapki i cukierki z szuflady Jurka,  które niejednemu "uratowały życie" po dyżurze. Dzielił się tym, co lubił najbardziej. Na zawsze zapamiętamy Jego słabość do krówek, tortów bezowych, faworków i chleba. 

Osoby potrzebujące pomocy nie były Mu obojętne. Rodzice pacjentów o nim mówią: mądry, rozsądny człowiek, lekarz, fachowiec z ogromnym doświadczeniem, oddany swoim pacjentom, potrafi pomóc w najcięższych przypadkach.

Młodsi lekarze mogli liczyć na wsparcie nie tylko w trakcie godzin pracy, ale też popołudniami i w wolne dni. Zawsze odbierał telefon i służył dobrą radą.

Jurku, będzie nam Ciebie brakowało w trudnych diagnozach. Spoglądaj w nasze umysły, by Twoja moc była z nami, zwłaszcza gdy próba tuberkulinowa wynosi 15,5 mm, a obraz radiologiczny płuc jest niejednoznaczny…

Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach i w naszej pamięci, bo jak pisał ks. Twardowski:
"można odejść na zawsze by stale być blisko".
Zespół Kliniki